Wspomnienie św. Damiana de Veuster
„Radość i zadowolenie serca, którymi hojnie obdarzają mnie Najświętsze Serca sprawiają, że czuję, iż jestem najszczęśliwszym misjonarzem na świecie” – czy mógłbyś wypowiedzieć takie słowa leżąc na łożu śmierci i spodziewając się spotkać z TYM, który zna nasze wszystkie czyny? Te słowa wypowiedział św. Damian, którego wspomnienie w Kościele obchodzimy 10 maja – nasz święty współbrat zakonny, który jest dumą naszego Zgromadzenia.
Święty Ojciec Damian de Veuster urodził się 3 stycznia 1840 r. w Tremelo w Belgii, we flamandzkiej rodzinie chłopskiej. Na chrzcie świętym otrzymał imię Józef. Podczas gdy jego ojciec widzi go w rodzinnej gospodarce, Józef jako dorastający 19 letni chłopiec decyduje się wstąpić do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza (Sercanie Biali), by poświęcić się Bogu. Zgromadzenie zostało „powołane do życia” w 1800 r. przez księdza Piotra Coudrin w Poitiers we Francji podczas trwającej Wielkiej Rewolucji. Wcześniej do Zgromadzenia wstąpił już jego brat Pamfiliusz.
W lutym 1859 r., rozpoczyna swój nowicjat w Louven i przyjmuje imię zakonne Damian. Następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie w Leuven. Jego głębokim pragnieniem jest zostać misjonarzem i głosić Ewangelię w dalekich krajach. W 1863 r. jego brat Pamfiliusz, który miał wyjechać jako misjonarz na Hawaje, poważnie choruje na tyfus pomagając chorym podczas trwania tej choroby w Belgii. Przygotowania do wyjazdu były już daleko zaawansowane. Wobec zaistniałej sytuacji na miejsce chorego brata „na ochotnika” zgłasza się Damian i uzyskuje zgodę Przełożonego Generalnego, choć jeszcze nie jest wyświęcony na kapłana.
Po długiej podróży statkiem 19 marca 1864 r. przypływa do Honolulu, gdzie po dokończeniu studiów zostaje wyświęcony na kapłana w dniu 21 maja tego samego roku. Od przyjazdu i po otrzymaniu święceń „rzuca się ciałem i duszą” w ciężkie życie «wędrownego» misjonarza na wyspie, największej z archipelagu.
Na archipelagu od pewnego czasu rozprzestrzeniały się nowe, wcześniej nieznane choroby często „przywleczone” przez cudzoziemców, które w tym okresie powodowały poważne problemy zdrowotne. Jedną z tych chorób był trąd. Król Kamehameha IV, widząc rozszerzanie się tej nieuleczalnej choroby, zarządził segregację chorych – zabieranie podejrzanych na trąd z ich rodzin i przymusowe ich zsyłanie na wyspę Molokai. W ten sposób powstała kolonia trędowatych, którym dostarczano żywność i inne środki potrzebne do życia, jednak nie zapewniono im właściwej pomocy medycznej i duchowej.
Zatroskany biskup Maigret sscc, rozmawia o tym problemie ze swoimi kapłanami. Nie chce nikogo posłać na pewną śmierć w imię posłuszeństwa. Czterech misjonarzy wstaje na ochotnika: pojadą tam kolejno na zmianę by wspomagać duchowo trędowatych w ich nieszczęściu.
Ojciec Damian jako pierwszy poprosił biskupa o wyznaczenie go do tego zadania. 10 maja 1873 r. przybył do odosobnionej osady Kalaupapa, którą zamieszkiwało 600 trędowatych. Pierwszymi zadaniami ojca Damiana było wybudowanie kościoła i założenie parafii. Jednak widząc olbrzymie potrzeby chorych, swego zadania nie ograniczał tylko do bycia duchownym. Dzielił z trędowatymi wszelkie niedogodności losu na wygnaniu, dobrowolnie godząc się na niebezpieczeństwo zarażenia tą nieuleczalną wtedy chorobą. Początkowo Damian przybył jako pierwszy i miła być zmieniony przez następnego kapłana, jednak ostatecznie zgodnie ze swoją wolą pozostanie na Molokai przez 16 lat, czyli do swojej śmierci, która nastąpi w wyniku zarażenia się trądem.
W kolonii trędowatych przed przybyciem ojca Damiana powszechne było poczucie rozpaczy i brak nadziei na jakąkolwiek pomoc. W tym piekle beznadziei on przynosi im nadzieję. Szesnaście lat pracy ojca Damiana w leprozorium w Molokai sprawiło, że prawo zaczęto respektować, domy - rudery zamieniono na schludne domki, uprawiano ziemię i wybudowano szkoły. Stał się nie tylko kapłanem trędowatych, lecz także ich towarzyszem, doradcą, pielęgniarzem, lekarzem, cieślą, grabarzem, kuratorem oraz przyjacielem wszystkich, przede wszystkim młodocianych ofiar trądu nie robiąc różnicy między rasą i religią. Staje się głosem ludzi bez głosu. Powoli buduje wspólnotę, w której radość z bycia razem i otwarcie się na miłość Boga, dają nowe powody do życia.
Sam dotknięty chorobą w roku 1885, może w pełni utożsamiać się ze swoimi parafianami i powiedzieć im: "My trędowaci..."
Ojciec Damian jest, przede wszystkim, świadkiem miłości Boga do wszystkich ludzi. Staje się jednocześnie słyszalnym głosem niesłuchanych ludzi – biały zdrowy człowiek, który dobrowolnie poszedł na śmierć, zwrócił uwagę ówczesnego świata na tę straszną i nieludzką chorobę. Wiadomości o heroicznych wysiłkach na rzecz trędowatych rozeszły się na Hawajach, w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Liczne kościoły, fundacje i osoby prywatne przekazywały środki finansowe dla wsparcia pracy wśród trędowatych. Do Kalaupapy przybyli pomocnicy i następcy ojca Damiana, w tym belgijski ksiądz Louis Lambert Conrardy. Krótko przed śmiercią Damiana (listopad 1888) na wyspę przybyły franciszkańskie zakonnice m.in. bł. Marianna Cope. Na koniec swego ziemskiego życia Damian wiedział, że jego dzieło będzie kontynuowane. Zmarł w otoczeniu swoich przyjaciół i chorych, którymi się opiekował, 15 kwietnia 1889 roku na Molokai na Hawajach. Dziś jest patronem chorych na trąd, AIDS, wszystkich odtrąconych oraz stanu Hawaje.
Skąd czerpał swoje siłę do tak trudnej, wręcz nieludzkiej posługi…? Z Eucharystii, czyli obecność Boga pośród ludzi i w Jego adoracji, bez której nigdy by nie mógł wytrzymać jak sam powiedział: "Na stopniach ołtarza znajduję konieczną siłę w tej izolacji…".
To tam otrzymuje dla siebie samego najpierw poparcie i odwagę, pociechę i nadzieję, którą tak chętnie dzieli się z trędowatymi. Potwierdzeniem tego jest niezwykłe zdarzenie opisane w jednej z wielu książek opisujących jego życie: a wypowiedziane przez s. Leopoldynę. „Jedyną małą salę w naszym klasztorze w Kalaupapa urządziłyśmy na kapliczkę, w której przechowywano Przenajświętszy Sakrament. Ponieważ o. Damian był trędowaty, nie wchodził nigdy do tego pomieszczenia. Pewnego dnia chciałam osuszyć dla dzieci naszego domu kilka pięknych ptasich piór. Aby je na sznurku wywiesić na zewnątrz, musiałam iść poza dom do ogródka kwiatowego. Kiedy tam przyszłam, zobaczyłam o. Damiana klęczącego w głębokiej modlitwie na kupie gnoju (z tego miejsca widać przez okno tabernakulum) i adorującego Przenajświętszy Sakrament w naszej małej kaplicy. Widok wzruszył mnie do łez”.
Dlatego mógł na koniec swego życia wypowiedzieć takie słowa: „Radość i zadowolenie serca, którymi hojnie obdarzają mnie Najświętsze Serca sprawiają, że czuję, iż jestem najszczęśliwszym misjonarzem na świecie”.
Umiera 15 kwietnia 1889 r. mając 49 lat. Jego szczątki są zabrane w 1936 r. i uroczyście „sprowadzone” do Belgii i pochowane w krypcie kościoła Sercanów Białych w Louvain. Jego "sława" rozchodzi się po całym świecie. Pierwszy proces w celu jego beatyfikacji otwiera się w Malines (Belgia) w 1938r.
Ojciec święty Paweł VI podpisuje 7 lipca 1977 r., dekret o "heroiczności jego cnót".
W 1995 r., Ojciec Damian został beatyfikowany przez Jana Pawła II w Brukseli. Do beatyfikacji Ojca Damiana został uznany cud po tym, jak nieuleczalnie chora francuska zakonnica w 1895 r., odzyskała zdrowie dzięki modlitwie do o. Damiana i to uzdrowienie zostało przypisane jego wstawiennictwu.
Błogosławiony Damian został ogłoszony świętym 11 października 2009 r. przez Benedykta XVI, w Rzymie.
W Ojcu Damianie, Kościół proponuje przykład wszystkim tym, którzy znajdują w Ewangelii sens ich życia i chcą nieść Dobrą Nowinę najbiedniejszym w naszych czasach.
W swojej Ojczyźnie, dziś już nie tak wierzącej jak w jego czasach, o. Damian jest nadal bardzo popularny, o czym świadczy plebiscyt zorganizowanym w 2005 r. przez belgijską telewizję, w której ojciec Damian został uznany za największego Belga w jej historii.
Za wstawiennictwem o. Damiana Pan Bóg licznym osobom udzielił wiele łask, a także wiele osób chorych doznało uzdrowienia na całym świecie, również w Polsce – naszej Ojczyźnie.
o. Zdzisław Świniarski SSCC (Sercanin Biały)
www.polanicasercanie.pl